piątek, 27 kwietnia 2012

Tradycja i duma narodowa



USA to młodziutki kraj, ludzie tutaj jeszcze nie zdążyli się nauczyć, że manifestowanie swojej narodowości to obciach. Wieszają te flagi na domach, balkonach i oknach, nawet bez żadnej okazji. A jak już jest jakieś święto narodowe (które Ci idioci oczywiście celebrują) to normalnie wisi tyle flag, że nie da się przejść chodnikiem, gdyż trzeba by się przedzierać między nimi. Swoja drogą, to właśnie dlatego ludzie tu, wszędzie jeżdżą samochodami, bo po chodnikach nie da się po prostu chodzić, przez te wiszące flagi. I jeszcze do tego śpiewanie hymnu na baczność z ręką na sercu, na każdej większej imprezie typu mecz czy nawet rodeo, Najgorsze jest to, że Amerykanie nie zdają sobie sprawy, że to wszystko już dawno nie jest trendy.

Nie to co w Polsce. Nasz kraj ma już swój wiek, i ludzie zdążyli się nauczyć, że święta narodowe to świętują co najwyżej mohery. Już nie mówię o wywieszaniu flag narodowych, bo to robią tylko fanatyczne oszołomy (na szczęście takich coraz mniej).

Jest dla mnie nie pojętym, dlaczego Ci amerykanie są tacy dumni ze swojej narodowości i kraju. Wielokrotnie pytałem ich o to, ale nie potrafią tego wytłumaczyć. Najczęściej odsyłają mnie do jednej sceny z ich kultowego filmu, ale im częściej ją oglądam tym, bardziej ich nie rozumiem. Poniżej zamieszczam tenże fragment filmu, z polskim dubbingiem we wspaniałym wykonaniu Tadeusza Łomnickiego.

http://www.youtube.com/watch?v=ndVyLfuJSK4

Ja między innymi dlatego chce wracać, aby jak normalny człowiek wykorzystywać dni wolne od pracy na chlanie browarów, ewentualnie na spacery z rodziną po centrach handlowych, a nie jakieś tam oszołomskie manifestowanie dumy narodowej.

Podsumowując
  Polska - Reszta Świata 11:0
mietek.plytkarz1

piątek, 20 kwietnia 2012

Szpanerka

O moim wyjeździe do USA zdecydował rzut monetą. Ja wylosowałem bilet lotniczy, a mój kolega bilet na prom do Norwegii. Z jednej strony szkoda straconej szansy, ale z drugiej... teraz to ja mogę bezkarnie grzebać mu w portfelu a on mi, jak również ludziom mieszkającym w Polsce, NIE.

Biedni Norwegowie nie mogą sobie zaszpanować przed sąsiadami nową bryką, motorem, telewizorem, rowerem, pontonem czy odkurzaczem. Dlaczego? ano dlatego, że każdy ma wgląd do informacji publikowanych przez norweski urząd skarbowy (link poniżej). I taki sąsiad wie, że pana X wg informacji z urzędu skarbowego nie stać na nowego lexusa, czyli albo wziął kredyt (wg. Norwegów idiota), albo ma jakieś lewe dochody (wg. Norwegów złodziej). Łatwo potem może zweryfikować swoje przypuszczenia, szybkim donosem do urzędu. Jeśli sąsiad nadal się wozi po osiedlu tzn., że idiota. A Jeśli go nie widać, a jego żona mówi, że wyjechał w delegacje tzn. że siedzi.

Każdy Polak wie, że nie ma nic lepszego niż spojrzenia sąsiadów pełne zazdrości - w Polsce wystarczy "miniratka" i można być gwiazdą osiedla, nie to co w Norwegii. Ja właśnie dlatego chciałbym wrócić do Polski - aby poczuć te spojrzenia pełne zazdrości na moich plecach (bezcenne), a kredyt na auto się tam kiedyś przecież spłaci.

W Norwegii ponadto nie przejdą bajki w stylu Pana Byłego Posła Pawła Piskorskiego, który pytany jakim cudem zgromadził majątek większy niż jego całkowite dochody, odparł, że "wygrał" na giełdzie - bo w Norwegii trzeba płacić podatek od dochodów giełdowych, a w Polsce widocznie nie. No ale czego można się spodziewać po kraju, który nie należy nawet do Unii Europejskiej.


(w polu wyszukiwania wystarczy wpisać imię i nazwisko np. Cyryl Federowicz
druga kolumna = dochody brutto)

Podsumowując
  Polska - Reszta Świata 10:0
mietek.plytkarz1

piątek, 13 kwietnia 2012

Dotrzymywanie obietnic wyborczych, i nie tylko

Polscy politycy nie obiecują cudów w swoich programach wyborczych, bo wiedzą, że każdy wyborca w Polsce starannie czyta ich programy, a potem skrupulatnie odhacza zrealizowane obietnice. Jeśli jakakolwiek z obietnic nie zostałaby spełniona, wyborcy więcej już by nie zagłosowali na daną partię. Dlatego politycy w Polsce starannie ważą słowa.

Nie to co w Ameryce (demokraci raz tu obiecywali, że USA staną się drugim Hong Kongiem, a republikanie chyba ze dwa razy mówili, że USA będą druga Szkocją). Co więcej, jeden kandydat na prezydenta obiecał ludziom po 100 milionów baksów i 3 mieszkania na łebka, a ci idioci amerykanie to łyknęli... i wybory wygrał, ale nikt nie dostał nawet pół dolara.

Na załączonym filmiku, najlepsza partia w Polsce czyli Platforma Obywatelska, pod wodzą jeszcze nie Premiera Pana Tuska Donalda, obiecała Polakom cztery rozwiązania w bardzo ważnych kwestiach (nie więcej, dlaczego - patrz wyżej). Zebrała nawet 750000 podpisów popierających ich pomysły, aby przeprowadzić referendum. Na szczęście krótko po zebraniu głosów, PO wygrała wybory i mogła wprowadzić postulowane zmiany bez konieczności referendum, lecz bezpośrednio podczas głosowania w sejmie - tym sposobem zaoszczędziła miliony złotych. 

Przypomnijmy jeszcze jakie zmiany były postulowane, a potem wprowadzone w życie przez PO.

- Zniesienie immunitetu parlamentarnego
- Likwidacja Senatu
- Zmniejszenie liczby posłów w Sejmie do 230
- Jednomandatowe okręgi wyborcze

Wyborcy docenili wywiązanie się z obietnic, i w kolejnych wyborach (które odbyły się wg. nowych zasad) dali Platformie mandat zaufania na kolejne 4 lata (PO uzyskała nawet większe poparcie, czyli przekonała do siebie jeszcze więcej ludzi niż w poprzednich wyborach). Dlatego właśnie politycy w Polsce wiedzą , że warto być słownym i dotrzymywać zobowiązań. 
Nie to co tu w Ameryce. Ja dlatego właśnie chcę wracać - aby znów móc ufać politykom (bo ja w USA teraz jestem, płytki tu kładę, ale chce wracać)



http://www.youtube.com/watch?v=In1KOCeN_6E
spełnianie obietnic 
gwarancją sukcesu w kolejnych wyborach


Podsumowując
  Polska - Reszta Świata 9:0
mietek.plytkarz1

sobota, 7 kwietnia 2012

Referenda - strata czasu i pieniędzy

Zanim los mnie rzucił do Ameryki, kładłem płytki w Szwajcarii. Wyobraźcie sobie, że tamtejsi politycy, zawracają ludziom głowę (i to kilka razy w roku) jakimiś durnymi referendami. Po prostu nie potrafią samodzielnie myśleć i pytają naród o dosłownie wszystko. Zarówno o sprawy wagi krajowej jak i jakieś błahostki ze szczebla lokalnego.

Weźmy np dwa pytania krajowe, z ostatniego referendum (11 marca 2012):
- czy chcesz wydłużenia minimalnego urlopu z 4 do 6 tygodni???!
- czy wprowadzić ulgę podatkową dla osób kupujących mieszkanie (aby zachęcić ludzi do kupowania, bo ponad 80% Szwajcarów mieszka w wynajętych mieszkaniach, a niby to kraj bankierów - trochę to dziwne że bankierzy a boja się barć kredytów, czikeny!)
Nie muszę chyba pisać jaki był wynik.


Ale już przegięciem jest pytanie o jakieś pierdoły na szczeblu gminy. Ostatnie pytanie z Zurichu to m.in.:
- czy godzisz się na wydanie trochę ponad 6 milionów franków na rozbudowę jednego z parków miejskich -  i do tego załączony szczegółowy budżetu projektu.

To tak jakby prezydent Wrocławia zawracał ludziom głowę, czy pozwolą mu wydać 20 milionów złotych (kwota podobna) na bardzo ładną fontannę (którą wybudował w 2009 roku). Przecież skoro ludzie go wybrali, to znaczy, że on doskonale wie czego chcą mieszkańcy Wrocławia.

Tłumaczyłem wielokrotnie tym tłuczkom Szwajcarom... wybierzcie mądrze polityków, którzy, będą reprezentować wasze potrzeby, to nie będziecie już tracić czasu na te durne referenda. Ale nie słuchali... więc wyjechałem. Bo co to za kraj w którym nie ma nawet prezydenta !!!!!!!!!!!

Np. w Polsce, każdy wyborca przed głosowaniem, starannie studiuje programy wyborcze każdej z partii i na tej podstawie dokonuje wyboru. Wtedy jest pewien, że jego reprezentant, czy to w parlamencie czy w mieście, będzie miał te same poglądy co on sam. Ci Szwajcarzy to chyba głosują na zasadzie: "ta ładniejsza, ten przystojniejszy, tej nie lubię, ten ma duży nos" etc etc i później muszą sami o wszystkim decydować w tych głupich referendach. Dlatego właśnie Szwajcaria jest taka biedna - bo ludzie zamiast pracować, tracą czas na zastanawianie się jak zagłosować.

Podsumowując
 Polska - Reszta Świata 8:0
mietek.plytkarz1